Stare tynki – co z nimi robić?


DSC_0581
Często najlepszym rozwiązaniem wszystkich problemów podczas remontu jest skucie strych tynków. Pozbywamy się w ten sposób problemów z wilgocią , nieprzyjemnym zapachem, grzybami i pleśnią. Ponadto po skuciu tynków mamy swobodny dostęp do wszystkich spękań w murze. Łatwiej jest wtedy naprawić ściany.

Gdy zaczynamy remont starego domu, stajemy często przed dylematami: co zachować, a czego się pozbyć. Jeśli chodzi o wystrój wnętrz sprawa jest prosta decyduje nasz gust, ale często pytania te nie dotyczą gustu, tylko raczej spraw technicznych. Od których zależy jak będzie wyglądał i przebiegał nasz remont. Jednym z takich fundamentalnych pytań jest: Czy zostawiać stare tynki, czy je obijać?

Wtedy zaczyna się licytacja pomysłów:

  • odnowić stare tynki
  • postawić przedścianki z  płyt g-k
  • przykleić regipsy na stary tynk
  • obić całkowicie stare tynki

Osobiście jestem zwolennikiem tej ostatniej opcji najbardziej radykalnej, a dlaczego to postaram się Wam wyjaśnić w tym wpisie.

Największym problemem w starych domach jest wszechobecna wilgoć, a jednym z magazynów wilgoci są właśnie stare tynki. Najczęściej są to tynki piaskowo-wapienne. Oznacza to, że składają się one głównie z piasku i niewielkiej domieszki wapna, a przecież piasek bardzo dobrze akumuluje wilgoć. Dlatego jeśli chcecie przeprowadzić szybko i sprawnie remont, należy obić tynki, bo może być problem z ich osuszeniem.

Tynki te nie mają jednolitej grubości na całej powierzchni. Potrafią mieć w jednym miejscu 1 centymetr grubości, a w innym nawet do 5 cm. Z czego to wynika? Mianowicie z starej technologii. Kiedyś ściany z cegieł murowało się następująco, jedną stronę ściany -najczęściej w reprezentacyjnym pomieszczeniu- licowało się na gładko, a z drugiej strony ta sama ściana, tylko w innym pomieszczeniu, miała wgłębienia i wybrzuszenia, które później maskowało się wstępną warstwą tynku. Często przyczyną takiego stanu rzeczy , było to, że inwestor po prostu, kupował cegły w kilku transzach, lub z kilku źródeł czyli z różnych cegielni. Zatem cegły te mogły się różnić, formatami, nieraz na oko była to niedostrzegalna różnica np 0,5 cm czy 1,5 cm.

Druga przyczyną , dlaczego tynki w niektórych miejscach, mogły osiągać nawet do 5 cm grubości było to, że za pomocą tynków łapano pion na ścianach pomieszczeń. Nawet współcześnie, jak się muruje ściany, zawsze one mają jakiś odchył od pionu. Istnieją nawet odpowiednie normy w tym zakresie: polska norma i europejska norma, które mówią o tym, jak duży odchył od pionu, może mięć ściana, aby uznać ją za prawidłowo wymurowaną. Kiedyś nie było, aż takich norm i nadzoru w budowlance. Wszystko zależało od tego jakiego majstra zatrudniliśmy, bardziej dokładnego czy mniej dokładnego. Sam obecnie skuwam w moim domu tynki ze ścian i często jestem zaskoczony ich grubością. A wiadomo, im grubszy tynk na ścianie, tym większa kumulacja wilgoci w pomieszczeniu.

DSC_0570
Wilgoć, grzyb i pleśń, to są jedne z głównych problemów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć podczas remontu starego domu. Skuwając stare tynki, w dużej mierze eliminujemy te problemy.

Drugim problemem jest, nazwijmy to: „stan sanitarny tynków”. Często na starych tynkach, gdzie latami gromadziła się wilgoć, występują różnego rodzaju grzyby lub pleśnie. Klasykiem jest tu tzw. czarna pleśń. Można z tym problemem sobie poradzić dwojako. Obijając tynki lub traktując wysoką chemią miejsca na tynkach, zainfekowane przez grzyby i pleśń.

Osobiście wolę obić takie tynki, dlaczego? Ponieważ, ta  tzw. chemia do zwalczania tych grzybów i pleśni jest też rakotwórcza. Więc nakładając ją na ściany, podtruwamy się sami, niezależnie od tego jakich środków ostrożności byśmy nie używali. Ponadto ta sama chemia po nałożeniu na taki piaskowy tynk, zawsze pozostanie w jakiejś części w nim, i będzie później uwalniana do powietrza w pomieszczeniu, w którym mieszkamy już po zakończeniu remontu. Zatem dalej się podtruwamy. Dlatego najrozsądniejszym rozwiązaniem, według mnie, jest po prostu całkowite zbicie tynków. Wtedy pozbywamy się problemu z pleśnią i grzybami na ścianie oraz mamy pewność, że nie podtruwamy się rakotwórczą chemią.

Częstym problemem starych tynków jest ich zapach i nie chodzi mi tylko o ten charakterystyczny zapaszek stęchlizny, który zawsze jest związany z występowaniem grzybów i pleśni na ścianach. Przez dziesiątki lat, stare tynki kumulowały w sobie wszystkie zapachy, które pojawiały się w domu. Najbardziej to jest odczuwalne w takich pomieszczeniach jak np. kuchnia, spiżarnia, łazienka czy ubikacja. W tych pomieszczeniach jest niezbędna wymiana wszystkich tynków. Gdyż w przeciwnym razie nigdy nie pozbędziemy się nieprzyjemnego zapachu stęchlizny.

Wyobraźcie sobie dom, w którym przez osiemdziesiąt , czy sto lat w kuchni, smażono (w tym ryby), pieczono itd. Niezależnie od tego. jak by starał się gospodarz o utrzymanie czystości w tych pomieszczeniach, to wraz z parą wodną i tłuszczem wszystkie te zapachy osiadały na ścianach i sufitach i wnikały do wnętrza tynków. Raz na kilka lat odbywało się malowanie farbą kredową, która przykrywała wszystkie te substancje i zapaszki  i konserwując je, i takie cykle trwały przez kilkadziesiąt lat.

Odnowienie i pomalowanie tych tynków, czy położenie na nich regipsów bezpośrednio na ściany, czy też postawienie ścianek z płyt k-g na stelażach , nie rozwiązuje problemu. Ponieważ tynki te pozostaną w tych pomieszczeniach, a po jakimś czasie ten stary smrodek przebije się przez warstwę regipsów. Dlatego uważam, że powinno się w takich pomieszczeniach, szczególnie kuchni i ubikacji, bezwzględnie skuć wszystkie stare tynki.

Również nie jestem zwolennikiem, przykrywania regipsami lub stelażem z regipsami starych tynków, które były zagrzybione. Nawet jeśli te tynki zostały wcześniej potraktowane chemią. Ponieważ nikt, nigdy nam nie da 100 % gwarancji , że chemia ta całkowicie wyeliminuje problem. Sytuację ta przyrównałbym do wydmuszki jajka, na zewnątrz ściany wyglądają ładnie, ale co jest w środku, czy rozwija się tam dalej pleśń i grzyby, nie jesteśmy w stanie tego skontrolować, bo niby jak, rentgenem w oczach. A z mojego doświadczenia, wiem , że jednokrotne takie potraktowanie chemią tynków jest najczęściej niewystarczające. Aby mieć stuprocentową pewność że nic pod regipsami nie będzie się rozwijać, należałoby taki proces powtórzyć trzykrotnie. Czyli trzy razy się podtruwamy rakotwórczymi chemikaliami.

DSC_0584
Do obijania tynków potrzebujemy przede wszystkim młotka murarskiego oraz młota pneumatycznego z dłutem, co bardzo przyśpiesza prace.

Wiele osób zastanawiając się nad tym, jak przeprowadzić remont, pomija jeden z ważnych czynników, który powinni uwzględnić, a mianowicie robactwo. Wiem, że dla niektórych z was zabrzmi to trochę groteskowo. Ale mieszkając na wsi , musimy zdawać sobie sprawę z tego, że cały czas coś będzie wpełzało, truchtało i właziło do naszego domu, i będzie to znacznie częściej niżbyśmy mieszkali w mieście. Oczywiście skrajnymi przypadkami są sytuacje, w których zagnieżdżą się w budynku prusaki czy karaczany lub nie daj Boże pluskwy. Najczęstszym jednak problemem, z jakim się spotkacie na wsi posiadając stary domek , jest notoryczne wkraczanie do wnętrza mrówek. Możemy też tu jeszcze wspomnieć o, drutownicach, wijach i pająkach.

Dlatego tworzenie wszelkich pustych przestrzeni, w  moim przekonaniu, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Chodzi mi głównie o stawianie przedścianek z płyt g-k na stelażach, robienie boazerii sosnowych, lub zabudowanych w ścianach, przesuwanych drzwi. Wszystko są to nisze, które  potencjalnie są idealnym miejscem do stworzenia siedliska robactwa.

Niektórzy mogą bagatelizować ten problem, albo nawet się śmiać, mówiąc, że jest to jakaś wydumana fobia. Otóż wcale nie, każdy kto kiedyś mieszkał w takim lokalu gdzie, były robione np. ścianki działowe z tzw. „regipsów z plastrem miodu” lub drzwi przesuwane w zabudowie, może wam powiedzieć, że wszystko jest fajnie dopóki nie wejdzie ci do mieszkania, czy domu robactwo. A wtedy ani własnoręczne trucie robactwa ci nie pomoże, ani nawet wynajęcie specjalistycznej firmy. Wtedy jedynym sensownym rozwiązaniem jest zlikwidowanie siedlisk robactwa, a to po prostu oznacza prucie ścian. Dlatego po co sobie utrudniać, życie już na wstępie.  Najlepiej nie tworzyć, żadnych pustych przestrzeni, w których mogą się osiedlić „nieproszeni goście”.

Niektórzy, rozpoczynając remont decydują się na pozostawienie starych tynków, bo myślą, że dzięki temu zaoszczędzą na materiałach i ograniczą koszty oraz że dzięki temu znacznie przyśpieszą remont. Jest to bardzo błędne myślenie, ponieważ tynki w starych domach , bardzo rzadko znajdują się w dobrym stanie. Ilość spękań do naprawienia, związanych z pracowaniem ścian budynku, może się okazać tak duża, że ich  łatanie i szpachlowanie może okazać się istną drogą przez mękę. Bo zajmie nam wielokrotnie więcej czasu , niż skucie tynków, położenie regipsów i położenie gładzi. Ponadto często stare tynki dawno w wielu miejscach odeszły od ścian i pozornie z nimi się nic nie dzieje. Często pomiędzy taki „zdrowym tynkiem ” a ścianą znajduje się już pustka, a sam tynk funkcjonuje nie w zespoleniu ze ścianą, tylko jako  luźnie stojąca „wydmuszka jajka”.

Jedynym sposobem, aby tak na prawdę przekonać się czy tynki nie odeszły od ściany, jest po prostu ostukanie całego pomieszczenia za pomocą młotka murarskiego i nasłuchiwanie w którym miejscu tynk wydaje tępy odgłos. Można to przyrównać do ostukiwania arbuza w sklepie, po to aby stwierdzić czy jest on wypełniony i soczysty, czy też przejrzały i pusty w środku. Często po takim ostukaniu okazuje się , że miejsc w których tynk odszedł już od ściany jest tak wiele, że taniej i szybciej będzie obić i położyć nowy tynk niż bawić się w dłubaninę.

Często ludzie myślą, że przyśpieszą, sobie remont zostawiając stare tynki, bo tynk już jest, zatem wystarczy tylko na niego nałożyć gładź, a następnie pomalować. I to jest podstawowy błąd. Teoretycznie można na tynk piaskowy nałożyć gładź, ale jest właśnie  za dużo tych ale.

Pierwsza sprawa, to że te technologie nie współgrają ze sobą, kładzenie gładzi wymaga, aby powierzchnia pod nią jak najbardziej płaska – gładka bez żadnych chropowatości. Natomiast tynki piaskowe, to jedna chropowatość, ponieważ do tworzenia tynków używało się zwykłego piasku, którego ziarna były dość dużych rozmiarów. Zatem nakładanie gładzi na tynk piaskowy nie jest dobrym pomysłem , bo wszystko będzie się nam rysować podczas gładzenia, za sprawa odrywających się ziarenek piasku od tynku.

W starych domach tynki, w takich pomieszczeniach jak: kuchnia, korytarze, łazienki lub pomieszczenia gospodarcze, często były pokrywane do pewnej wysokości lamperią z farby olejnej. Pozbycie się lamperii z powierzchni tynku jest bardzo pracochłonne, bo odbywa się albo poprzez opalanie, szczotkowanie lub za pomocą bardzo toksycznej chemii. Dlatego na pewno nie przyspieszymy w ten sposób, remontu.

Stare tynki najczęściej , były malowane za pomocą farb kredowych, do których najczęściej żadne materiały budowlane nie chcą przylegać, bo farba kredowa , to jest nic innego jak naniesiona warstwa sproszkowanej skały wapiennej z barwnikiem. Po wyschnięciu można to przyrównać do grubej warstwy pudru. Każdy kto kiedyś, oparł się o taką ścianę wie o czym mówię. Malowanie takich powierzchni, współczesnymi farbami, akrylowymi nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo po pewnym czasie powstają liszaje i  nowa farba, może odchodzić z całymi płatam warstw starych farb kredowych.Oczywiści możemy się pozbyć tych warstw farb kredowych poprzez szczotkowanie ścian ,za pomocą szczotki drucianej. Ale znowu jest to pracochłonny proces. A tynki po takim traktowaniu szczotką drucianą, wymagają naprawienia i wygładzenia powierzchni, bo są po prostu porysowane.

Niektórzy mogą się też zdecydować, np. na pozostawienie starych tynków ze względów estetycznych Chcąc robić sobie wnętrze na wzór wiejskiej chaty. W taki przypadku pewnie zdecydowali się na pomalowanie już istniejących tynków, wraz z warstwami farb kredowych nowa warstwa farby kredowej. Nie uważam tego rozwiązania za najbardziej roztropne. Po pierwsze w chwili obecnej z zakupem farby kredowej możecie mieć problem. Po drugie nie najlepszym pomysłem jest zostawianie starych warstw farby na tynkach, głównie ze względów zdrowotnych.

Ponieważ, zwłaszcza do farb z drugiej połowy XIX wieku, aby uzyskać określoną barwę, dodawano substancji trujących. Najlepszym przykładem mogą być farby w barwach zieleni, tak popularne pod koniec XIX i na początku XX wieku. Zawierały one w sobie arszenik, który barwił na zielono. Zwano te kolory Zielenią Paryską lub Zielenią Scheelego, co prawda najczęściej barwniki te były używane do barwienia tkanin i tapet, ale również używano ich do wszelakiego rodzaju farb. Zatem pozostawienie na ścianie takiej warstwy z trującym barwnikiem, spowoduje, że domownicy będą notorycznie podtruwani arszenikiem. Zwłaszcza, gdy do domu dostanie się trochę wilgoci. Dlatego uważam, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie, całkowite obicie strych tynków.

 

 

 

25 uwag do wpisu “Stare tynki – co z nimi robić?

  1. Niestety, ale sama prawda. Mam jednak pytanie o opcję odnowienia takich starych tynków piaskowo-wapiennych. Przed nałożeniem gładzi wapiennej, zatopienie siatki elewacyjnej podtynkowej byłoby dobrym pomysłem? Jeśli tak to jakiego materiału do tego użyć?

    Polubienie

    1. Kiedyś, czyli tak naprawdę od kilkuset lat, odnawianie tynków polegało po prostu na skuciu starych i położeniu tą samą metodą nowych. Współcześnie, niektórzy próbują leczyć spękania tynków, akrylem, ale to nie najlepszy pomysł. Bo gdy tworzy się jakieś spękanie, rysa, to w tym miejscu najczęściej już gdzieś od spodu tynk odchodzi. Ale spękanie tynku jest rzeczą wtórną. Oznacza to, że już ściana zbyt mocno pracuje i nie tylko tynk jest spękany ale i mur. Dlatego najlepiej w miejscu spękania tynku delikatnie najpierw opukać tynk wkoło rysy za pomocą małego młotka. Jeśli usłyszymy głuchy odgłos to znaczy, że tynk w tym miejscu odszedł od ściany i między ścianą a tynkiem jest pustka. Takie właśnie miejsca należy obowiązkowo skuć, bo jeśli tego nie zrobimy i na przykład z wierzchu je ponownie zatynkujemy, to od spodu i tak ta pustka będzie się powiększać a tynk jeszcze bardziej odejdzie. W skrajnych przypadkach – po kilku latach takiego maskowania – może nam odpaść samoczynnie spory kawał tynku ze ściany pod wpływem własnego ciężaru. Tak więc pamiętajcie jeśli na ścianie/ tynku jest rysa to zawsze oznacza, że pękł mur ( mogą to być nawet mikro spękania np. wielkości rzędu np. 1 mm lub 0,5 mm) i należy zbić tynk przynajmniej na kilka centymetrów z prawej i lewej strony wzdłuż spękania. Należy wykuć starą spoinę między cegłami i założyć nową, a następnie całe miejsce otynkować tynkiem piaskowo wapiennym. Możesz użyć też gładzi tynkarskiej z firmy Knauf – nie jest to ani tradycyjny tynk, ani gładź, raczej współczesna mieszanka tynkowo – gipsowa. Bardzo szybko zastyga na ścianie, więc nie należy jej za dużo urabiać, bo nie wyrobisz się z robotą jak nie masz w tym temacie doświadczenia. Ona idealnie sprawdza się do zamaskowania spękań i ubytków w tynkach tradycyjnych. Nadaje się też do przeszlifowania maszynką do tynków, ręcznie trochę ciężko. Jeśli masz wprawę w tynkowaniu czy kładzeniu gładzi, to możesz tym produktem najpierw poleczyć ubytki w tynku i spękania, a następnie położyć cienką warstwę na tynk na całej ścianie. Ale ostrzegam, że ta gładź tynkarska z Knauf’a , bardzo szybko zastyga – bo ma dużą domieszkę gipsów. Kładzenie siatki elewacyjnej pod gładź jest najgorszym pomysłem jaki mogłeś sobie wymyślić. Niektórzy nakładają gładź bezpośrednio na tradycyjne tynki, ale warunkiem tego jest w miarę równa powierzchnia ściany, dobry stan tynków, oraz drobnoziarnistość tynku. Czyli że piasek użyty w tynku, który jest już na ścianie, ma drobną granulację. Bo problemy zaczynają dopiero podczas szlifowania gładzi położonej na tradycyjnym tynku, gdy zaczynają się odrywać ziarenka piasku z tradycyjnego tynku i mogą szybko porysować całą szlifowaną ścianę. Siatka elewacyjna jest przeznaczona do całkowicie innych materiałów, współczesnych tynków, gdzie stosuje się kilka produktów i przynajmniej dwie warstwy pierwsza bazową w którą zatapia się siatkę i drugą miękką warstwę kryjąco-dekoracyjną. Poza tym duże ilości siatki pod gładzią są zawsze problemem wychodzi to podczas szlifowania. Różne rzeczy widziałem już w życiu!!! Odradzam też używanie akrylu, bo tak naprawdę jest to maskowanie, a nie likwidacja problemu, a ściany i tak po roku czasu zaczynają pracować i jeszcze bardziej pękać.

      Polubienie

      1. Wielkie dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Mógłbyś podesłać link lub dokładną nazwę tej gładzi tynkarskiej Knaufa? Jest tego trochę, a nie chciałbym się wpakować w maliny wybierając złą.

        Polubienie

        1. Możesz użyć dwóch produktów :https://knauf.pl/produkty/knauf-goldband ,lub https://knauf.pl/produkty/knauf-rotband . Pamiętaj tylko , że on naprawdę szybko tężeje i zasycha , zwłaszcza przy tak upalnym lecie jak my mamy. Poradzę ci coś, jeśli będą znowu upały, miejsca , które będziesz tynkował tym tynkiem gipsowym, dobrze jest przedtem dobrze nawilżyć przy pomocy opryskiwacza ogrodowego, tak aby ściana, czy cegły były lekko wilgotne, ale nie może na nich być wody. Chodzi o to, aby wilgoć trochę wchłonęła się w ściany, to znacząco ci pomoże ci przy tynkowaniu, wydłuży czas w którym będzie masa twardnieć na ścianie. Czyli nieco dłużej będziesz mógł ją gładzić, Bo jeśli będziesz nakładał tą masę na bardzo suchą ścianę , to będzie ci momentalnie wiązało i możesz nie zdążyć jej rozprowadzić. Pamiętaj to nie jest tynk „tradycyjny” piaskowo wapienny – którym można stosunkowo długo operować-, tylko gipsowy więc naprawdę należy bardzo szybko ją nakładać i rozprowadzać.

          Polubienie

    2. Stare tynki można zeskrobać z powłok malarskich elektronarzędziami. Zagruntować gruntem głęboko penetrującym. Spękania o ile są na powierzchni tynku i nie są to popękane ściany, poszerzyć ( lekko wybruzdowac o przekroju V) zagruntować betonkontaktem, założyć masę elastyczną z włóknami typu fibrelastic. Całość ścian zaprawiać gipsem szpachlowym szarym jedna lub dwie warstwy i dopiero na to gładź. Można też zamiast rownać gipsem szpachlowym wtapiać fizelinę w gładź. Sposobów jest dużo. Nowe tynki to zawsze super rozwiązanie, ale dziś wychodzi bardzo drogo, szczególnie jak krzywe ściany i gruba warstwa. wliczając skuwanie starych, gruntowanie itp. robociznę. Schną dosyć długo. Pozdrawiam

      Polubienie

  2. Dzięki. Poczytam jeszcze o tym i pooglądam filmiki. Jeśli chodzi o późniejsze nałożenie gładzi, to lepiej wapienną czy zwykłą?

    Polubienie

    1. Jak pociągniesz ścianę tym knaufem i lekko przeszlifujesz, to nie musisz nakładać gładzi, gdyż ten tynk jest gipsowy , a więc nie jest ziarnisty i jest bardzo wytrzymały. Osobiście zrobiłem nim klatkę schodową, korytarz oraz sień w swoim domu, czyli najbardziej newralgiczne miejsca. Gładź szybko się obija w takich pomieszczeniach więc nie polecam jej na ściany w korytarzu czy sieni. Jeśli chodzi o rodzaj gładzi jaką nakładać na stary tynk, to najlepiej sprawdza się już ta gotowa w wiaderkach, gdyż ona ma różnego rodzaju dodatki mineralne, które powodują, że jest bardziej elastyczna – lepiej sprawdza się przy nakładaniu niż zwykła gładź do mieszania.

      Polubienie

  3. Z tynkami sobie poradziłem, dzięki.

    Mam jeszcze problem z podłogą z desek na legarach w starym domu-kostce. Chciałbym je wyrzucić i zrobić nowe wylewki jak najmniej obciążając przy tym strop. Czytałem o pianobetonie. Czy może lepszy styropian? Zależy mi żeby warstwa styropianu w stosunku do wylewki była zdecydowanie grubsza, aby łączna waga była jak najmniejsza. Czy możesz polecić jakieś rozwiązanie?

    Polubienie

    1. Pytanie … jaki masz tam strop? Strop Kleina, czy lekki strop żebrowy? Wiadomo, że najlepiej byłoby, żeby był jak najbardziej lekki już z posadzkami, ze względu na koszty oraz możliwość samodzielnego wykonania uważam, że najrozsądniejsza opcja to jednak styropian i zrobienie na nim wylewki posadzkowej, a później okładzina z płytek lub kamienia. Aktualnie mam ten sam problem i jestem w trakcie demontażu podłóg na legarach w starym domu, gdzie jest pojedynczy strop Kleina. więc również nie należy ich obciążać nadmiernie. Dwie najważniejsze uwagi: Posadzka w takim przypadku nie powinna przekraczać łącznie z zaprawą klejową i okładziną maksymalnej grubości 5 cm. Przy grubszych wylewkach radziłbym skonsultować się z architektem albo kimś kto ma uprawnienia konstruktorskie, aby obliczył nośność tego stropu, bo im grubsza wylewka tym większe obciążenie, a nośność stropu jest ograniczona. Druga sprawa należy użyć twardego styropianu do podłóg, którego w markecie nie znajdziesz , musisz go zamówić najlepiej w jakimś większym prywatnym składzie budowlanym, Pytaj się o EPS 200, w skrócie: – jest to można powiedzieć określenie jego skali twardości, W marketach przeważnie sprzedają EPS 100, który jest dwukrotnie bardziej podatny na ściskanie. Ma to ogromne znaczenie, zwłaszcza jeśli na wierzch posadzki planujesz położyć kamień, który przecież jest o wiele cięższy od płytek, lub postawić piec kaflowy wolnostojący, jakąś kozę, czy nawet stare ciężkie dębowe meble. Podłoga wtedy tak nie pracuje jak przy EPS 100… Jak skończę robić podłogę postaram się jak najszybciej wrzucić post na bloga… dodam, że w wylewce montuję od razu ogrzewanie podłogowe ….

      Polubienie

      1. Muszę najpierw je zerwać, żeby ocenić jaki jest strop, bo wszędzie jest czymś zakryty. Legary z deskami mają łączną grubość ok. 12 cm. Z tego co czytałem to jeśli damy gruby styropian to wylewka nie może być też zbyt cienka. Jakie proporcje styropianu do wylewki mogłyby tutaj być? Czy alternatywą mógłby być styropian+jakaś płyta? Ściany zewnętrzne są z cegły z przerwą powietrzną ok. 15 cm. Na pewno jeszcze to skonsultuję z jakimś fachowcem, jednak chciałbym być już trochę mądrzejszy.

        Polubienie

        1. U mnie jest analogicznie , chociaż dom jest z innego okresu bo poniemiecki z końca lat 30-tych, też ściany murowane z pustką powietrzną. oraz pojedynczy strop Kleina i też jest jakoś 12 cm przestrzeni nad stropem. U siebie sprawdziłem, że powierzchnia stropu jest wymurowana z nierównych cegieł dziurawek, więc przed położeniem styropianu i tak najlepiej wyrównać strop, oraz go wzmocnić,. Robię to tak, między sztabami (podwójnymi teownikami) rozciągam wzdłuż stropu siatkę , heksagonalną i robię wylewkę na stropie 2 centymetrową w którą zatapiam tą siatkę, To po pierwsze wiąże wszystkie cegły razem ze sobą i trochę wzmacnia strop,, ale uwaga!!! nie zwiększa jego nośności… Daję na tak wyrównaną i wyschniętą powierzchnię 5 cm styropian EPS 200, na to instalacja do podłogówki, czyli folie i rury zalewam około 4 cm wylewką, i na to klej i granit 1 cm, poziomy prawie się zgadzają ze starymi , może się nieco podnieść. A co do płyt, amerykanie mają takie płyty cementowe 1 cm, tylko, że one są przeznaczone do montażu na stropach drewnianych bo bezpośrednio się je przykręca do belek, super sprawa ale na pięterku np. U nas dostępne tylko na zamówienie i to rzadko gdzie.

          Polubienie

  4. Witam. jestem na etapie kucia tynków dom z lat 60. ku mojemu zaskoczeniu podczas skuwania okazało się że ściany są z 2 materiałów a mianowicie z jednej strony cegła, a z drugiej strony rogi wyciągniete z cegły i zrobione wylewki z hasioka. przemurowana jedną warstwą cegły i kolejna wylewka z hasioka. co z tym zrobić??

    Polubienie

    1. Witam. Nie za bardzo znam gwarę śląską, ale trochę poszperałem po necie i jak rozumiem „hasiok” to z śląskiego śmietnik, lub popiół? Czyli, jeśli rozumiem, masz coś w deseń warstwy cegieł i wylewka zawierająca odpady, lub co gorsza pustak żużlowy, który królował w PRL-u. Bo jeśli dobrze dedukuje to hasiok może oznaczać pustak żużlowy po śląsku, czyli tak naprawdę materiał budowlany zrobiony z odpadów poprzemysłowych. W przypadku pustaka żużlowego, największą wadą jest jego chłonność wilgoci. Aby ją zniwelować zaleca się usprawnienie wentylacji i obowiązkowe wygrzewanie domu lub mieszkania w sezonie grzewczym, aż do temp. 25 stopni Celsjusza, co wysusza ściany, i zapobiega gromadzeniu się wilgoci oraz pojawianiu się pleśni. Przy niższych temp. ściany zawsze się pocą na pustaku żużlowym i nie ważne co jest na nich położone czy tradycyjny tynk czy regipsy. A jeśli hasiok to jest wylewka z odpadów….. to wszystko zależy od tego jakiej jakości jest beton lub zaprawa użyta do tej wylewki i co w nią wpakowano. Najgorsze co może być to cegła nie wypalana tylko suszona i licha zaprawa piaskowo wapienna z małą ilością cementu. Zarówno duża ilość zmurszałej cegły czy duża ilość piasku w zaprawie, będzie powodować, że ta warstwa będzie łapać wilgoć z otoczenia jak gąbka. Dlatego też zalecam przede wszystkim mocne wygrzewanie mieszkania w sezonie grzewczym, a więc duże koszty na opał. Możesz też, spróbować odizolować te warstwy hasioka poprzez wymianę dolnych spoin na cementowe, tak aby mur od spodu nie podsiąkał, a w ekstremalnych warunkach, zwłaszcza na poziomie piwnicy i przyziemia radzę zrobić drenaż francuski- tak to się zowie jest to rodzaj instalacji osuszającej mur.

      Polubienie

  5. Cześć,miałem w domku ten sam problem i sądzę że już załatwiony. Otóż cztery lata temu musiałem wymienić podłogi w pokojach i korytarzu,a domek z lat 30 na Pomorzu.Kłopotem rozwiązania było to, że rodzina jest alergiczna i żona chora na nowotwór a czas latem mnie gonił, zrobiłem więc tak: zerwałem stare podłogi drewniane. wyczyściłem deski z farby-były nad wyraz zdrowe.felce ich wyskrobałem ręczenie na podwórku, był bród i hałas. Strop nad piwnicą typu lekkiego Kleina wyczyściłem ze starego piasku dokładnie, pozbierałem resztki myszy i odpadków jakie poznosiły,zdezynfekowałem powierzchnie Domestosem bardzo dokładnie, zakleiłem wszystkie dziury w stropie i ścianach. Nasypałem nowego świeżego ok. 2 cm potem folia i 15 cm izolacji z waty .Następnie znowu folia w rogach wywinąłem otwory wywietrzniki a na legary stare wysuszone deski po oczyszczeniu i impregnacji, na to deska Barlinecka.Łazienka natomiast izolacja steropian do poziomu i w kafelkach. Dom wygląda świeżo i przytulnie.Dodam że nie mogłem dać podłogówki ponieważ ogrzewamy inaczej.Teraz co zyskałem? ciszę, przytulność i to że strop nie przenosi dźwięków, jest bardziej ciepło od piwnicy, oszczędzam na rachunkach za ogrzewanie.Reasumując koszty były znikome.Pozdrawiam zawziętych Remontowców.

    Polubienie

  6. Uszanowanie! W tym roku rozpocząłem prace remontowe w przedwojennym domu po Dziadkach. Od 30 lat dom jest używany jako rekreacyjny. Ma konstrukcję sumikowo-łątkową + dwie ściany ceglane (działową i szczytową). Od zewnątrz obity deskami z ociepleniem z liści (już nie istniejącym). Od wewnątrz tynki na trzcinie z siatką.
    Ogrzewanie to piece kaflowe i farelka. Stan tynków jest fatalny. Odczuwalny zapach stęchlizny, miejscami usunięta chemicznie czarna pleśń, liczne spękania. Po domu kręci się fauna (korniki, osy, myszy i nornice), wobec których podejmowane są działania odwetowe.
    Spękania pojawiły się na skutek drgań gruntu podczas asfaltowania ulicy. Szpary były łatane, jednak odnowiły się. Po opukaniu ścian stwierdziłem, że miejscami pod tynkiem są poduszki powietrzne. Kolejne łatanie nie ma sensu. Tynki należy skuć. Ponieważ dom nie ma ocieplenia zastanawiam się nad pokryciem ścian od wewnątrz wełną mineralną na stelażu i płytami g-k. Ocieplanie od zewnątrz na razie nie wchodzi w grę ze względów finansowych. Z tego co napisałeś wynika, że montowanie płyt g-k na stelażu to prezent dla robactwa. Czy faktycznie należy kłaść płyty wyłącznie bezpośrednio na ściany?

    Polubienie

    1. Przedścianki z regipsów, to zawsze potencjalne miejsce gromadzenia się robactwa, także i boazeria. Ludzie sobie z tego nie zdają sprawy, dopóki coś się nie zacznie dziać, np. prusaki, karaluchy lub nie daj Boże pluskwy. Osobiście na twoim miejscu. Najpierw zbiłbym wszystkie tynki na trzcinach i zrobiłbym ocieplenie watą mineralną od wewnątrz, ale bez robienia stelaża i bez kładzenia później na to regipsów. Miałem podobny problem na klatce schodowej, gdyż mój budynek stoi na zboczu wzgórza i nie ma ławy fundamentowej, a co za tym idzie mocno pracuje i odczuwa wszelkie drgania z ulicy biegnącej poniżej domu. Dlatego 3 lata temu zdecydowałem się na zrobienie na klatce schodowej ocieplenia wewnętrznego watą mineralną bez stelaża, tzw system elewacyjny zastosowałem , na specjalny klej do waty mineralnej z firmy Webber, watę mineralną, elewacyjną acustic z rocwoola (dodatkowa izolacja akustyczna), o grubości 5 cm i na to przyszła siatka elewacyjna i tynk elewacyjny twardy, oddychający czyli paroprzepuszczalny (co jest istotne, musi być paroprzepuszczalny inaczej będziesz miał problem z wilgocią), dopiero na to dałem warstwę wyrównawczą z gipsaru i farbę lateksową , oddychającą. System się sprawdził rewelacyjnie, 3 lata nie widać na ścianie żadnych spękań, ocieplenie działa, nie ma robactwa ani wilgoci. Dodam, że moja klatka schodowa w domu ma wysokość 6 metrów i jest pod skosami – ściana szczytowa, zatem byłby tutaj problem ze zrobieniem stelażu, który by nie pracował, a więc by nie pękały na nim regipsy (obojętnie czy stelaż drewniany, czy metalowy). System ten który zastosowałem do tego stopnia się sprawdził, że będę ocieplał w ten sposób wszystkie ściany w sypialniach na piętrze na poddaszu, gdzie mam prawie każdą ścianę zrobioną z cegły dziurawki, wypełniającej przestrzenie między konstrukcją drewnianą, Zawsze odkąd pamiętam na tych ścianach były spękania, na łączeniu mur drewno. Moi dziadkowi próbowali się ich pozbyć różnymi sposobami, później rodzice. Najlepiej zrobić to poprzez odbicie spoiny między konstrukcją drewnianą a murem i zapuszczenie w tym miejscu pianki poliluretanowej, która spowoduje, że powstanie elastyczne łączenie drewno mur. Jest to cenna wskazówka dla ciebie jeśli masz dom w systemie mieszanym, czyli i cegła i drewno. Jedyny minus zastosowania ocieplenia wewnętrznego wata mineralną bez stelażów jest taki, że na tych ścianach praktycznie możesz zawiesić sobie jakiś obraz, kinkiet oświetleniowy lub jakieś pierdółki, z szafkami może być problem, ale i tu można znaleźć rozwiązanie, bo są specjalnie kołki elewacyjne, do styropianu i waty mineralnej, do montażu np. lamp zewnętrznych, na takich kołkach już można wieszać szafki, tylko jeden minus są to drogie kołki, średnio za jedną sztukę płaci się od 10 zł nawet do 25 zł. Drugi minus ocieplenia wewnętrznego jest taki, że zmniejsza ci powierzchnię pomieszczeń. Ale muszę powiedzieć z doświadczenia, że zastosowanie waty mineralnej w proponowany przeze mnie sposób nawet 5 cm , daje rewelacyjne efekty cieplne, jest cieplutko jak w ulu, dodatkowo wygłusza pomieszczenia i tłumi wszelkie hałasy z zewnątrz. A trzcinę wyrzuć, bo ona na pewno już zbutwiała i nawet odnowiony taki tynk na starej trzcinie po 2, 3 latach z powrotem pęka. Chyba że lubujesz się w konserwacji zabytków, wtedy robi się to tak, że demontuje się wszystko i na nowej trzcinie zakłada się nowy tynk od nowa. Jeśli ci weszła czarna pleśń na tynki trzcinowe, to ona i tak wróci po 2-3 latach, gdyż wniknęła na pewno w tynk i trzcinę ( materiał organiczny) i traktowanie chemią tu nic ci nie pomoże, chemia to jest tylko rozwiązanie doraźne. Nawiasem mówiąc oprócz tego , że jestem obecnie rolnikiem, jestem też konserwatorem zabytków pozdrawiam. PS. nie trzeba zawsze kłaść regipsy bezpośrednio na ścianę, można na stelaż, ale ja preferuję to pierwsze rozwiązanie z dwóch powodów, pierwsy to robactwo drugi nie zabieramy miejsca w pokojach.

      Polubienie

      1. Dziękuję za obszerne wyjaśnienia. Nasz dom został zbudowany jako uproszczony świdermajer: deski elewacyjne z półwałkiem, ozdobne, frezowane opaski okienne (zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz), gzymsy pośrednie, boniowane narożniki. Krokwie zakończone są kroksztynami. Niestety, w latach 90. mój Ojciec zniszczył część dekoracji poprzez wymianę na elementy z PCV (po dwóch latach uległy odkształceniu i zostały zdemontowane) oraz deski z marketu. Jako kolejny właściciel chciałbym dokonać restylizacji domu. Część desek elewacyjnych jest bardzo zniszczona, a pozyskanie nowych problematyczne. Te, które można kupić w necie, są produkowane w innej technologii. Mają dwa pióra i oddzielny półwałek z dwoma wpustami. Czarno widzę ich zastosowanie w roli uzupełnienia starego materiału. Dlatego postanowiłem zacząć od wewnątrz. Na innym forum przeczytałem, że po zerwaniu tynku z trzciną powinienem na ściany położyć od wewnątrz membranę, na to drewniany stelaż wypełniony płytami z wełny mineralnej, na to płyty gk. Obecności robactwa i tak się nie uniknie. Dom stoi w ogrodzie, więc zawsze coś się kręci. Nie licząc korników, os i futrzaków, towarzystwo jest nieszkodliwe. Kiedy późną wiosną rozpocząłem prace ociepleniowe na strychu, musiałem zlikwidować cztery gniazda os. Zostawiłem natomiast kolonię trzmieli, z którymi przez dwa miesiące mijałem się w drzwiach.

        Polubienie

        1. Świdermajer to już wymaga sporego zaangażowania przy renowacji, życzę powodzenia w remoncie, jeśli nie znajdziesz odpowiednich desek, możesz zamówić sobie z tartaku surowe o określonych wymiarach i samemu frezować, tylko musisz kupić frezarkę i mieć zacięcie do stolarki. A co do membrany, to rzeczywiście lepiej jest założyć, jeśli planujesz drewniany stelaż z wypełnieniem z waty, choć tak naprawdę to membrana konieczna jest tylko przy ścianach zewnętrznych, przy działowych możesz sobie odpuścić. Pozdrawiam

          Polubienie

  7. Cześć,
    zabieram się właśnie za ogarnięcie piwnicy. Proszę o wskazówki co do wykończenia ścian.
    Chcę skuć stare tynki. Później na to unigrunt? A na koniec lasowane wapno? Czy gruntownie nie zadziała na niekorzyść oddawania wilgoci ze ścian?

    Polubienie

    1. Samo wapno bez unigruntu. Unigrunt to tak naprawdę lepiący się plastik w płynie, więcej nim zaszkodzisz ścianom w piwnicy niż pomożesz , stosuj samo wapno bezpośrednio na ściany

      Polubienie

  8. Jak rozpoznać zieleń Scheelego? Oprócz laboratoryjnego jakimś domowym sposobem? U mnie na ścianie pojawiła się pod spodem powłoka farby, i pomyślałem czy to zieleń Scheelego? Ten dom jest na pewno sprzed wojny.

    Polubienie

    1. Zieleń Scheelego, stosowano tak w latach 1800-1914, później już rzadko to stosowano, a wręcz została zakazana, najwcześniej w Anglii ją zakazano jeszcze w XIX wieku, jeśli są na ścianach warstwy farby z XIX wieku to może najprawdopodobniej jest to zieleń scheelego. Jeśli masz warstwy farb z lat 30 -tych czy 20-tych to raczej nie ma zieleni scheelego. Najłatwiej ją rozróżnić po kolorze jest to kolor między apsynthem a zielenią butelkową. Jest jeden myk, zieleń scheelego możesz znaleźć zarówno w farbach kredowych jak i olejnych, a także w tkaninach i tapetach z XIX wieku. Jeśli chcesz wiedzieć jak wygląda zieleń scheelego, a nie wiesz jaki to kolor, to wejdź do internetu, znajdź zdjęcia wnętrza domu w którym był internowany Napoleon Bonaparte na wyspie świętej Heleny, tam wszystkie ściany do dzisiaj są pokryte zielenią scheelego. Nawet powstała teoria spiskowa na ten temat, że Anglicy specjalnie pokryli ściany ta zielenią aby otróć Napoleona. Oczywiście jest to głupota, bo w tych latach gdy malowano dla cysorza pokoje nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy że ten barwnik jest silna trucizną, brudna zieleń była bardzo popularna w XIX wieku , a zwłaszcza w okresie romantyzmu. A Napoleon najprawdopodobniej zmarł na raka trzustki….

      Polubienie

  9. Witam, remontuję dom z 1937 roku. Zerwałem tapety i pozostała warstwa farby kredowej i tynk piaskowo wapienny. Tynk jest w bardzo dobrym stanie (brak wilgoci i nieprzyjemnego zapachu) , nieliczne spękania do opanowania. Chciałbym zeszlifować maszynowo warstwę farby, odpylić, zagruntować (nie wiem to końca czym) i wygipsować ściany. Dodam że remontuję pierwszą połowę mieszkania, w drugiej mieszkań już 10 lat i ktoś wcześniej w części zamieszkiwanej wygipsował te ściany (nie wiem czy na tą farbę kredową bo tynku na pewno nie zdzierał) i wszystko jest ok. Proszę o poradę czy to dobra wizja. Był u mnie specjalista od gresów wielkoformatowych bo chcę takie ściany zrobić w łazienkach i stwierdził, że ten tynk po zeszlifowaniu farby i po jakimś specjalnym 3-ktornym gruntowaniu jest idealną bazą. Robię jak najwięcej rzeczy sam a nie jestem specjalistą więc będę wdzięczny za wsparcie merytoryczne. Dzięki, pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Szlifowanie i gruntowanie starych tynków, które były pociągnięte wielokrotnie farbą kredową to VERY BAD IDEA narobisz się a efekt będzie marny, a tam gdzie nie zedrzesz farby kredowej dokładnie i nałożysz gipsar zaczną się liszaje i będzie odpadać i puchnąć gipsar, nawet jeśli pociągniesz ściany primerem.

      Polubienie

Dodaj komentarz